Orzecznictwo: Sąd Najwyższy o granicach legalności krytyki prasowej


W dniu 15 stycznia 2014 r. zapadł wyrok w sprawie zawisłej przed Sądem Najwyższym (sygn. V KK 178/13), dotyczącej pomówienie S. S. w treści artykułu J.W. Jakie wykształcenie ma prezes NBP”.  Artykuł opublikowano 11 października 2007 r. na łamach „Głosu Wielkopolskiego” oraz „Gazety Olsztyńskiej”.

J.W. (dalej również jako: oskarżony) miał dopuścić się pomówienia S. S. o to, że „wydębił - przysłowiowym psim swędem” dokument ukończenia studiów na Uniwersytecie Wisconsin - La Crosse w Stanach Zjednoczonych w postaci dyplomu MBA oraz, że uzyskał dokument potwierdzający nostryfikację ww. dokumentu w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie z pominięciem oficjalnej procedury, to jest o takie postępowanie, które mogło narazić pokrzywdzonego na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia przez niego funkcji Prezesa NBP, tj. występku z art. 212 § 2 KK.

Sąd Rejonowy w Poznaniu, wyrokiem z dnia 31 lipca 2012 r. uznał oskarżonego za winnego zarzucanego mu czynu. Wyrokiem z dnia 15 lutego 2013 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił zaskarżony wyrok Sądu Rejonowego i umorzył postępowanie w sprawie na podstawie art. 17 § 1 pkt 3 k.p.k. (znikoma społeczna szkodliwość czynu). 

Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu (dalej również jako: SO) z dnia 15 lutego 2013 r., zmieniający wyrok Sądu Rejonowego w Poznaniu z dnia 31 lipca 2012 r. i uniewinnił J.W.od popełnienia zarzucanego mu czynu zgodnie z art. 537 § 2 k.p.k.

Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku odniósł się do kilku kwestii. W pierwszej kolejności wskazał,  że SO nie zwrócił uwagi na pełnienie przez S.S. funkcji publicznej a także nie uwzględniono faktu, iż jest powszechnie znany. Ponadto nie uwzględniono przepisów ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (dalej jako: prawo prasowe) albowiem J.W. jako felietonista wskazanych powyżej dzienników był dziennikarzem w rozumieniu art. 7 ust. 1 pkt 5 prawa prasowego, w związku z czym odnosiły się do niego przepisy art. 10 ust. 1, art. 12 ust. 1 pkt 1 i 2 oraz art. 41 prawa prasowego, które należało uwzględnić w procesie dokonywania wykładni, by ocenić czy nie doszło do przekroczenia granic krytyki w rozumieniu art. 6 ust. 4, art. 5 ust. 1 prawa prasowego i art. 41  prawa prasowego. Kontratyp krytyki prasowej oraz krytyki z art. 213 § 2 pkt 1 i 2 k.k. nie został natomiast rozważony ani w orzeczeniu I ani II instancji. Bez znaczenia również nie pozostawał fakt ustalenia czy artykuł J. W. miał charakter publicystyczny czy publicystyczno-satyryczny. Sąd Okręgowy wskazał natomiast, że niniejszy aspekt pozostaje bez znaczenia dla wydanego w sprawie wyroku.

Sąd Najwyższy wskazał, że oskarżony miał prawo zakładać, iż pozyskane informacje były zgodne z prawdą i miał prawo (o ile nie nawet obowiązek) zasygnalizować problemy związane z oceną wykształcenia Prezesa NBP. Zwrócono przy tym uwagę na specyfikę toczącego się postępowania związanego z nostryfikacją dyplomu, które mogło wywoływać uzasadnione wątpliwości. Ponadto analizie poddano wyrażenie „psim swędem”, stwierdzając że w przedłożonej sprawie nie ma ono znaczenia pejoratywnego w stosunku do S. S., ale zawiera w sobie krytykę co do procedury nostryfikacyjnej.

Felieton J. W. poddano analizie z perspektywy standardów wolności wyrażania opinii sformułowaną w treści art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz uwzględniono orzecznictwo strasburskie, czyniąc wiele cennych dla dalszego procesu wykładni spostrzeżeń.

Sąd Najwyższy wskazał, że J.W., jako dziennikarz o szczególnych kwalifikacjach, miał prawo do krytyki (wskazano przy tym, że wolność krytyki jest częścią wolności słowa, która uchyla odpowiedzialność prawną) a swoje sądy ocenne starał się zweryfikować (czego nie kwestionowały w swych orzeczeniach sądy I i II instancji). Ponadto oskarżony wypełnił obowiązki wynikające z art. 12 ust. 1 w zw. z art. 10 ust. 1 prawa prasowego. Stworzony przez niego i następnie opublikowany tekst nie może być kwalifikowany jako złośliwy czy tendencyjny a dopiero taki mógłby wykroczyć poza granice ochrony zakreślone, w tak ważnym dla realizacji zadań określonych w art. 1 prawa prasowego, artykule 41 prawa prasowego (kontratyp). Granicę legalności krytyki stanowi bowiem rzetelne i zgodne z zasadami współżycia społecznego przedstawienie krytycznej oceny, przy czym ocena ta winna odnosić się do działań danej osoby czy jej funkcji a nie bezpośrednio do niej. Jej intensywność natomiast powinna być proporcjonalna do skali opisywanego stanowiska.

Sąd Najwyższy opowiedział się w tym miejscu za szerokim rozumieniem zarówno dziennikarskich form objętych dyspozycją art. 41 prawa prasowego jak i wyrażenia „publikowanie ujemnych ocen”.

Mając na względzie powyższe, uznano że umorzenie postępowania w przedmiotowej sprawie godziłoby w standardy wolności wypowiedzi.

SN stwierdził, iż J.W., pisząc artykuł i podnosząc w jego treści prawdziwe zarzuty działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu, rozumianego w sposób zobiektywizowany (prócz subiektywnego przeświadczenia sprawcy, że stawiany zarzut służy obronie wskazanego interesu, muszą być wykazane uzasadnione podstawy do twierdzenia, że taki stan   rzeczywiście istnieje). Tym samym niezbędne było uchylenie wyroku SO oraz uniewinnienie oskarżonego od zarzucanego mu czynu.
 
Poniżej publikujemy treść orzeczenia:

Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 stycznia 2014 r., sygn. V KK 178/13


TEZY
1. Wolność krytyki jest częścią wolności słowa, stanowi przy tym okoliczność uchylającą odpowiedzialność prawną - kontratyp art. 41 prawa prasowego z 1984 r. Ujemne oceny dzieł naukowych albo innej działalności twórczej, zawodowej lub publicznej służą realizacji zadań prasy określonych w art. 1 prawa prasowego i w związku z tym pozostają pod ochroną prawa; przekracza granice dozwolonej krytyki ten, kto podnosi (także rozpowszechnia) zarzuty krytyczne, zawierające zwroty uznane za obraźliwe.
2. Granicą legalności krytyki w rozumieniu art. 41 prawa prasowego jest rzetelne i zgodne z zasadami współżycia społecznego przedstawienie krytycznej oceny. Przedstawienie ujemnej opinii w sposób złośliwy, tendencyjny, w niedopuszczalnej formie wykracza poza granice ochrony określonej przez art. 41 prawa prasowego, stanowiąc czyn zabroniony przez prawo karne.
3. Wypowiedzi krytyczne i zawarte w nich ujemne oceny nie powinny dotyczyć osoby, lecz jej dzieła lub funkcji, jaką pełni w określonym układzie społecznym. Intensywność krytyki powinna być proporcjonalna do skali opisywanego negatywnego stanowiska. Przerost uwag krytycznych nad rzeczywistością stanowi nadużycie kontratypu krytyki prasowej i nie korzysta z ochrony prawnej, prowadząc do odpowiedzialności karnej i cywilnej.
4. Pojęcie obrony społecznie uzasadnionego interesu należy zrozumieć w sposób zobiektywizowany, gdyż nie można sprowadzać go do subiektywnego przekonania sprawcy, że broni on społecznie uzasadnionego interesu.
5. Oprócz subiektywnego przeświadczenia sprawcy, że stawiany przez niego zarzut służy obronie społecznie uzasadnionego interesu i ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego - muszą być wykazane uzasadnione podstawy do twierdzenia, że taki stan rzeczywiście istnieje.
 
Skład orzekający
 
Przewodniczący: Sędzia SN D. Świecki.
Sędziowie: SN J. Sobczak (sprawozdawca), SA (del. do SN) D. Kala.
 
Sentencja
Sąd Najwyższy w sprawie J. W. oskarżonego z art. 212 § 2 k.k., po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie w dniu 15 stycznia 2014 r., kasacji wniesionej przez pełnomocnika oskarżyciela prywatnego od wyroku Sądu Okręgowego w P. z dnia 15 lutego 2013 r., zmieniającego wyrok Sądu Rejonowego w P. z dnia 31 lipca 2012 r.,
uchylił zaskarżony wyrok i uniewinnił J. W. od popełnienia zarzucanego mu czynu (...).
 
Uzasadnienie faktyczne
Wyrokiem Sądu Rejonowego w P. z dnia 31 lipca 2012 r., J. W. został uznany za winnego tego, że: w dniu 10 października 2007 r., publikując artykuł pt. "Jakie wykształcenie ma prezes NBP" w "Głosie W." i w wersji internetowej tego pisma oraz publikując ten sam artykuł w "Gazecie O." oraz w wersji internetowej tego pisma w dniu 11 października 2007 r., pomówił S. S. o to, że "wydębił - przysłowiowym psim swędem" dokument ukończenia studiów na Uniwersytecie Wisconsin - La Crosse w Stanach Zjednoczonych w postaci dyplomu MBA, nadto, iż z pominięciem oficjalnej procedury uzyskał dokument potwierdzający nostryfikację ww. dokumentu w Szkole Głównej Handlowej w W., to jest o takie postępowanie, które mogło narazić pokrzywdzonego na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia przez niego funkcji Prezesa NBP, tj. występku z art. 212 § 2 k.k. Na podstawie art. 212 § 2 k.k. wymierzono oskarżonemu karę 100 stawek dziennych grzywny przy ustaleniu wysokości jednej stawki na kwotę 100 zł. Nadto orzeczono wobec J. W. nawiązkę w kwocie 15.000 zł na rzecz Caritas Polska, na podstawie art. 39 pkt 8 k.k. w zw. z art. 50 k.k. orzeczono podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez opublikowanie jego treści w "Głosie W.", w "Gazecie O." oraz w wersji internetowej tych pism na koszt oskarżonego J. W. Zasądzono od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w całości w kwocie 549 zł oraz na rzecz oskarżycielki prywatnej D. S. kwotę 2.256 zł tytułem zwrotu poniesionych przez nią wydatków w sprawie, rozstrzygnięto także o opłatach w sprawach karnych.
Apelacje od wyroku Sądu Rejonowego wywiedli oskarżony oraz jego obrońca. Wyrokowi Sądu pierwszej instancji zarzucono: mającą wpływ na treść tego orzeczenia obrazę przepisów postępowania, tj.: art. 413 § 2 pkt 1 k.p.k., poprzez przyjęcie w opisie czynu przypisanego oskarżonemu innych sformułowań niż użyte przez autora w tekście inkryminowanego materiału prasowego i zawarcie w opisie czynu sformułowań będących wynikiem interpretacji tekstu oryginalnego, a nie przytoczeniem sformułowań in extenso; art. 410 k.p.k., poprzez
a) pominięcie okoliczności, że S. S. publicznie dwukrotnie podał nieprawdę co do posiadanego wykształcenia i powstrzymanie się przez Sąd orzekający od oceny tego faktu oraz jego skutków dla zasadności domagania się przez oskarżyciela prywatnego ochrony prawnej - przy uwzględnieniu, że w omawianym zakresie podjęta przez autora artykułu krytyka była rzetelna,
b) pominięcie istotnej części zeznań świadka U. G., w których dała ona wyraz merytorycznie identycznej krytyce, jak podjęta przez J. W. w inkryminowanym materiale prasowym,
c) pominięcie w analizie literalnej treści inkryminowanego artykułu i przeprowadzenie tej analizy bez uwzględnienia słów "jak się wydaje", które nadają wypowiedzi oskarżonego zupełnie inne znaczenie.
Nadto błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia polegający na przyjęciu, że inkryminowany materiał prasowy nosi cechy felietonu publicystycznego - przy pominięciu faktu, że artykuł nosi formę mieszaną i jest zabarwiony elementami satyry, co winno Sąd doprowadzić do odmiennych ocen i ustaleń odnośnie do charakteru użytych sformułowań, a zwłaszcza ich dopuszczalności w świetle znamion czynu z art. 212 § 2 k.k.; oraz błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia polegający na wadliwym przyjęciu (przypisaniu) zamiaru towarzyszącego autorowi artykułu podczas jego tworzenia oraz na błędnym ustaleniu formy winy w kontekście zebranego materiału dowodowego, który nie pozwala na przyjęcie, że "oskarżony działał w sposób umyślny z zamiarem co najmniej ewentualnym" pomówienia S. S. W konkluzji skarżący wniósł o zmianę wyroku i uniewinnienie oskarżonego od zarzucanego mu czynu, ewentualnie o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy Sądowi pierwszej instancji w celu jej ponownego rozpoznania.
Sąd Okręgowy w P. wyrokiem z dnia 15 lutego 2013 r., na podstawie art. 17 § 1 pkt 3 k.p.k., uchylił zaskarżony wyrok Sądu Rejonowego i umorzył postępowanie w sprawie. Na zasadzie art. 632 pkt 1 k.p.k. kosztami procesu obciążył oskarżycielkę prywatną D. S.
Kasację od wyroku Sądu Okręgowego w P. wywiódł pełnomocnik oskarżycielki prywatnej, zarzucając: rażącą obrazę przepisów prawa materialnego, tj. art. 1 § 2 k.k. w zw. z art. 115 § 2 k.k., która miała istotny wpływ na treść orzeczenia, polegającą na:
a) błędnym przyjęciu, że okoliczność osobista dotycząca sprawy, tj. "bycie profesorem ekonomii czynnie zaangażowanym w życie ekonomiczne kraju", może stanowić okoliczność uzasadniającą ocenę czynu oskarżonego jako znikomo szkodliwego społecznie;
b) niewzięciu pod uwagę przez Sąd drugiej instancji rodzaju naruszonych reguł ostrożności i stopnia ich naruszenia, jak również wagi naruszonych obowiązków przez oskarżonego, które to kwantyfikatory winien wziąć pod uwagę Sąd przy orzekaniu o stopniu społecznej szkodliwości czynu.
Nadto zarzucono rażącą obrazę przepisów prawa procesowego, która miała istotny wpływ na treść orzeczenia, tj. art. 17 § 1 pkt 3 k.p.k., poprzez jego zastosowanie i umorzenie postępowania w niniejszej sprawie, pomimo że nie zachodziły ku temu uzasadnione powody, zwłaszcza w świetle zgromadzonego materiału dowodowego i poczynionych ustaleń faktycznych nie można było uznać czynu oskarżonego za znikomo społecznie szkodliwy; art. 437 § 2 k.p.k., poprzez jego zastosowanie i uchylenie wyroku Sądu pierwszej instancji i umorzenie postępowania z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynu w sytuacji, gdy taka nie zachodziła; art. 7 k.p.k., poprzez błędną ocenę znamion społecznej szkodliwości zarzucanego oskarżonemu czynu i stopnia jej nasilenia, polegającą na: ocenie, że oskarżony działał w interesie dobra publicznego, pomimo faktu, iż zarzuty sformułowane pod adresem S. S. były nieprawdziwe, a stawianie organom państwa zarzutów opartych na niesprawdzonych i niezweryfikowanych okolicznościach nie stanowi działania na rzecz interesu społecznego i nie korzysta jako takie z ochrony oraz nadaniu wiodącego znaczenia życiorysowi S. S. zawartemu na stronie NBP oraz motywacji oskarżonego, przy jednoczesnej marginalizacji, niezakwestionowanej przez Sąd odwoławczy, oceny zgromadzonego materiału dowodowego dokonanej przez Sąd pierwszej instancji w zakresie treści zniesławiających S. S. zawartych w artykule "Jakie wykształcenie ma prezes NBP" i nieuwzględnienie tychże okoliczności przy ocenie stopnia społecznej szkodliwości czynu, także art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. polegający na uznaniu, pomimo zgromadzonego w aktach sprawy materiału dowodowego, iż stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego jest znikomy.
Skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w P. do ponownego rozpoznania.
 
Uzasadnienie prawne
 
Sąd Najwyższy zważył, co następuje.
Kasacja okazała się bezzasadna, zważywszy, że zebrany materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, iż oskarżony jest niewinny, umorzenie postępowania wobec niego było oczywiście niesłuszne. Konstatując to, Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok Sądu Okręgowego w P. z dnia 15 lutego 2013 r., zmieniający wyrok Sądu Rejonowego w P. z dnia 31 lipca 2012 r., i mając na względzie wskazanie art. 537 § 2 k.p.k., uniewinnił J. W. od popełnienia zarzucanego mu czynu.
(...)
Sąd Okręgowy w P., rozpoznając wniesione apelacje od wyroku Sądu Rejonowego w P. z dnia 31 lipca 2012 r., nie zwrócił należytej uwagi na fakt, że S. S., którego wykształcenia dotyczyły artykuły zamieszczone przez J. W., był Prezesem NBP, a więc funkcjonariuszem w rozumieniu art. 115 § 13 k.k., a jednocześnie osobą pełniącą funkcję publiczną i powszechnie znaną. Przyjął wprawdzie, że "zgodnie z orzecznictwem Trybunału Praw Człowieka każda osoba, decydując się na zajmowanie eksponowanego stanowiska w życiu publicznym musi liczyć się z ostrzejszą, a często również nadmierną i niesprawiedliwą krytyką swojego postępowania" oraz że "swoboda debaty publicznej zakłada konieczność szczególnej tolerancji wobec czasem agresywnych, obraźliwych, a nawet destruktywnych wypowiedzi mających charakter populistycznej demagogii" (s. 5 uzasadnienia Sądu
Okręgowego). Nie wyciągnął z tych stwierdzeń należytych wniosków i zaniechał koniecznej w tym względzie analizy orzecznictwa, zwłaszcza Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Sąd odwoławczy zwracał wprawdzie uwagę na to, że J. W. jest profesorem ekonomii i komentatorem życia ekonomicznego, jako
taki miał prawo podzielenia się swoim stanowiskiem z czytelnikami prasy. Nie wyciągnął jednak należytych wniosków z faktu, że niezależnie od swojego statusu naukowego J. W., jako felietonista zamieszczający swoje teksty w "Głosie W." i innych dziennikach, był z punktu widzenia prawa prasowego dziennikarzem, a więc odnosiły się do niego regulacje zawarte w treści ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe (Dz. U. z 1984 r. Nr 5, poz. 24 z późn. zm. dalej prawa prasowego). Przypomnieć należy, że w myśl art. 7 ust. 2 pkt 5 prawa prasowego "dziennikarzem jest osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, pozostająca w stosunku pracy z redakcją albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji". J. W., pisząc felietony zamieszczane następnie w dziennikach, był więc dziennikarzem, do którego pracy odnosiły się przepisy ustawy o prawie prasowym, w szczególności treść art. 10 ust. 1 prawa prasowego, art. 12 ust. 1 pkt 1 i 2 prawa prasowego oraz - co szczególnie ważne - art. 41 prawa prasowego. Tak więc, rozważając ewentualną odpowiedzialność J. W. za teksty, w których miał dopuścić się zniesławienia, należało poczynić to przy rozważaniu wspomnianych przepisów, badając, czy nie naruszył on dziennikarskich praw i obowiązków (art. 10 ust. 1 prawa prasowego i art. 12 ust. 1 pkt 1 i 2 prawa prasowego) oraz czy nie przekroczył granic krytyki, do której formułowania był uprawniony i zobowiązany zgodnie z treścią art. 6 ust. 4 prawa prasowego, art. 5 ust. 1 prawa prasowego i art. 41 prawa prasowego. Na istnienie kontratypu dozwolonej krytyki prasowej nie zwrócił przy tym uwagi zarówno Sąd Okręgowy, jak i wcześniej Sąd Rejonowy. Rozważania te należało prowadzić także pod kątem istnienia kontratypu dozwolonej krytyki z art. 213 § 2 pkt 1 i 2 k.k., na co również nie zwrócono uwagi w uzasadnieniu wyroku sądu odwoławczego. Jako ważne pole rozważań jawi się przy tym zderzenie kontratypu z art. 213 § 2 pkt 1 i 2 k.k. i kontratypu z art. 41 prawa prasowego. Przy okazji wypada stwierdzić że bezpodstawnie Sąd Okręgowy uznał, że bez znaczenia jest ustalenie, czy artykuł J. W. był felietonem publicystycznym, czy publicystyczno-satyrycznym. Wbrew poglądom Sądu Okręgowego kwestia ta ma ogromne znaczenie, gdyż kontratyp z art. 41 prawa prasowego dotyczy zarówno ujemnych ocen działalności zawodowej lub publicznej (oczywiście także ujemnych ocen dzieł naukowych lub artystycznych), ale także satyry i karykatury.

Krytyczny, a nawet satyryczny w swej treści felieton J. W. wywołany był treścią informacji zamieszczonej w oficjalnym życiorysie S. S. na stronie internetowej NBP, którego S. S. był prezesem. W uzasadnieniu Sądu Okręgowego słusznie stwierdzono, że oskarżony miał prawo zakładać, że życiorys ten został osobiście napisany przez S. S., bądź był przez niego przynajmniej zweryfikowany. Trafnie przy tym podkreślono w tym uzasadnieniu, że życiorys ten wprowadzał w błąd w kwestiach niezwykle istotnych, i to dotyczących właśnie wykształcenia S. S., nie zauważając, że ten fakt uprawniał, o ile nie wręcz nakazywał wyjaśnienie tej kwestii także poprzez jej krytyczne przedstawienie w prasie. Tak więc J. W. miał nie tylko prawo, lecz może nawet obowiązek w pierwszym rzędzie jako komentator życia ekonomicznego, a w takim charakterze przedstawiono go w uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego, a także profesor ekonomii zwrócić uwagę opinii publicznej na problem wykształcenia S. S., jako prezesa NBP. Sąd Okręgowy stwierdził w uzasadnieniu, że w toku postępowania jednoznacznie ustalono, że S. S. nigdy nie posiadał tytułu magistra nauk ekonomicznych Szkoły Głównej Handlowej w W. i nawet nie był studentem tej uczelni. Tymczasem w życiorysie podano wyraźnie, że jest on magistrem nauk ekonomicznych Szkoły Głównej Handlowej, a więc znalazła się tam wiadomość nieprawdziwa. Wskazano także, że posiada on dyplom MBA Uniwersytetu Wisconsin - La Crosse, który został nostryfikowany w SGH.

Felieton J. W. podawał w gruncie rzeczy w wątpliwość nie fakt nostryfikacji, co stanowił krytyczną ocenę jej podstawy. Jest bowiem faktem niezaprzeczalnym, że S. S. ukończył 19-miesięczny program studiów, po którym uzyskał stopień MBA, następnie nostryfikowany jako stopień magistra ekonomii. Z punktu widzenia pracującego w Polsce uczonego, a nawet zwykłego obywatela wiedzącego, że stopień zawodowy magistra można uzyskać zasadniczo po pięcioletnich studiach, zdobycie tytułu magistra ekonomii w wyniku nostryfikacji dyplomu MBA wydawać się musi co najmniej zastanawiające, tym bardziej że - jak wynika z pisma dr M. O. P. z dnia 30 września 2008 r. - uzyskany przez S. S. dyplom "jest porównywalny z polskim «dyplomem» studiów podyplomowych". Tak więc uwagi dotyczące sposobu nostryfikacji wspomnianego dyplomu były uwagami niewątpliwie krytycznymi, ale skierowanymi pod adresem tych organów SGH, które zdecydowały się na nostryfikację dyplomu MBA jako dyplomu ukończenia studiów magisterskich. Taka nostryfikacja w gruncie rzeczy generalnie deprecjonuje odbywane w Polsce pięcioletnie studia w zakresie ekonomii, a więc zarzutami dotyczącymi podstaw nostryfikacji S. S. nie mógł być dotknięty, gdyż nie jego one dotyczyły.

Przy okazji wypada podkreślić, że użyte w felietonie sformułowanie "wydębił przysłowiowym «psim swędem»" nie ma przypisywanego mu przez Sąd Rejonowy przy następnej akceptacji Sądu Okręgowego znaczenia pejoratywnego. Idiom "psi swąd", w którym "swąd" oznacza nieprzyjemny zapach, oznacza "otrzymać coś nie wiedzieć jak i kiedy, bez wysiłku, tanim kosztem" (zob. S. Skorupka: Słownik frazeologiczny języka polskiego, Warszawa 1987, t. I, s. 784). Tłumaczone jest także jako otrzymanie czegoś bez większego nakładu pracy, tanim kosztem, bez wysiłku, dzięki szczególnemu przypadkowi, zaskakująco, nieoczekiwanie łatwo, nie wiadomo jak, dzięki sprzyjającym okolicznościom, łatwo, fuksem (S. Dubisz (red.): Uniwersalny słownik języka polskiego, t. 3, Warszawa 2003, s. 834; M. Szymczak (red.), Słownik języka polskiego, t. II, Warszawa 1988, s. 1068; http://www.edupedia.pl/words/index/show/476052_slownik_frazeologiczny-psim_swedem_pot.html;http://www.sciaga.pl/slowniki-tematyczne (16112/psim-swedem); http://pl.wiktionary.org/wiki/psim_sw%C4%99dem). Natomiast termin "wydębić" oznacza "uzyskać" (S. Skorupka: Słownik frazeologiczny języka polskiego, t. II, s. 649), a także "uzyskać coś z trudem, wymusić coś od kogoś, na kimś naleganiem, prośbami" (M. Szymczak (red.): Słownik języka polskiego, t. III, Warszawa 1989, s. 794; S. Dubisz (red.): Uniwersalny słownik języka polskiego, t. 4, Warszawa 2003, s. 578). W sformułowaniu "psim swędem" kryje się więc stwierdzenie, że S. S. otrzymał nostryfikację dyplomu MBA nieoczekiwanie łatwo, dzięki szczególnemu przypadkowi - ale znowu ta krytyka dotyczy nie S. S., tylko podmiotów dokonujących nostryfikacji. Z określenia "wydębił" wynika natomiast, że uzyskał on nostryfikację dyplomu na skutek swoich próśb i nalegań. Także i to stwierdzenie zawiera krytykę nie S. S., który miał przecież interes w tym, aby zabiegać o nostryfikację, ale władz, które dyplom nostryfikowały. W obu sformułowaniach kryje się przy tym negatywna ocena J. W. samej procedury nostryfikacyjnej, do czego oczywiście jako dziennikarz - i to dziennikarz za szczególnymi kompetencjami naukowymi, będący profesorem ekonomii, znający dobrze środowisko ekonomistów i procedury nostryfikacyjne - miał prawo, a nawet społeczny obowiązek.

Na wstępie dalszych rozważań należało zwrócić uwagę na zasygnalizowaną już wcześniej, a niezwykle ważną kwestię standardów wolności wyrażania opinii, zwaną także wolnością słowa, wypowiedzi bądź ekspresji - sformułowaną w treści art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Treść wspomnianego przepisu była wielokrotnie przedmiotem wykładni Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Orzecznictwo strasburskie uzależnia stopień swobody wypowiedzi z jednej strony od statusu jej autora, rozróżniając w szczególności: dziennikarzy, polityków oraz funkcjonariuszy publicznych, z drugiej strony od statusu osoby będącej przedmiotem krytyki. Szczególna ochrona przyznawana jest wypowiedziom dziennikarzy - co jest szczególnie istotne w niniejszej sprawie, zważywszy iż J. W. był, jak już stwierdzono, dziennikarzem w rozumieniu art. 7 ust. 2 pkt 5 prawa prasowego. Wyjątkowa ochrona przyznawana wypowiedziom dziennikarzy wynika z roli środków społecznego przekazu, jako "strażnika publicznego". Trybunał zwracał przy tym wielokrotnie uwagę, że muszą istnieć bardzo poważne powody, aby ograniczyć swobodę wypowiedzi dziennikarzy dokonywaną w ramach realizowania ich misji, przekazywania informacji w kwestiach budzących zainteresowanie publiczne. Podkreślał, że w wymiarze formy dziennikarze mogą posługiwać się pewnym stopniem przesady, a nawet prowokacji, używać języka sarkastycznego, czy wręcz mało eleganckiego (Prager i Oberschlick przeciwko Austrii, wyrok z dnia 26 sierpnia 1995 r., skarga nr 15974/90, § 38, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-57926; M. A. Nowicki, Europejski Trybunał Praw Człowieka. Orzecznictwo, t. 2, Prawo do życia i inne prawa, Kraków 2002, s. 1077-1083; Nikowitz and Verlagsgruppe News GmbH przeciwko Austrii, wyrok z dnia 22 lutego 2007 r., skarga nr 5266/03, § 25-26, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-79572). Tak więc sarkastyczny, uszczypliwy w formie, a nawet oscylujący na pograniczu satyry język użyty w felietonie przez J. W. nie naruszał standardów wolności wypowiedzi przyznanych w orzecznictwie Trybunału.

Wypowiedzi prasowe - jak wskazał Trybunał w Strasburgu - nie muszą zachowywać neutralności ocen i sformułowań. Wypowiedź jednostronna i stronnicza nie stanowi przy tym wystarczającego uzasadnienia dla ingerowania w swobodę wyrażania opinii (Standard Verlagsgesellschaft GmbH przeciwko Austrii, wyrok z dnia 22 lutego 2007 r., skarga nr 37464/02, § 40, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-79568).

Dziennikarz w ramach debaty publicznej ma prawo - jak stwierdza się w orzecznictwie Trybunału - do formułowania sądów ocennych, które muszą jednak opierać się na istnieniu jakiejś bazy faktycznej. Taka baza istniała w odniesieniu do materiału zaprezentowanego przez J. W. Podkreślenia przy tym wymaga, że podejmował on próby weryfikacji materiału źródłowego, dokładając wszelkiej możliwej staranności w tym zakresie (Pedersen and Baadsgaard przeciwko Danii, wyrok z dnia 17 grudnia 2004 r., skarga nr 49017/99, § 77, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-67818).

Będąca przedmiotem oskarżenia wypowiedź J. W. została sformułowana w ramach debaty publicznej, której istnienie stanowi przesłankę wzmocnionej ochrony wolności wypowiedzi, gdyż sama debata publiczna - jak podkreślał to wielokrotnie Europejski Trybunał Praw Człowieka w swoich judykatach - stanowi fundament społeczeństwa demokratycznego. Uczestnicy takowej debaty także będący jej przedmiotami powinni zachować i wykazać większą gotowość do akceptowania jej reguł. Wyraźnie podkreślano przy tym, że wypowiedź uznawana za zniesławienie czy zniewagę w odniesieniu do osoby prywatnej, pozostaje chroniona, gdy odnosi się do pewnych kategorii osób, w tym w pierwszym rzędzie do polityków (Lingens przeciwko Austrii, wyrok z 8 lipca 1986 r., skarga nr 9815/82, § 42, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-57523; zob. także L. Garlicki, (w:) L. Garlicki (red.): Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, t. I, Komentarz do art. 1-18, Warszawa 2010, s. 640).

Trybunał wielokrotnie podkreślał, że ramy dopuszczalnej rzetelnej krytyki są szersze w stosunku do polityków i ich działań publicznych niż wobec osób prywatnych. Zauważył też, że politycy świadomie wystawiają się na ostrą reakcję na każde wypowiedziane słowo i każde podjęte działanie. Muszą więc być bardziej tolerancyjni wobec ataków, szczególnie wtedy, kiedy wypowiadają się publicznie w sposób prowokujący gwałtowną reakcję. Nie oznacza to, że polityk jest zupełnie pozbawiony prawa do ochrony dobrego imienia. Zawsze jednak, jak podkreśla Europejski Trybunał Praw Człowieka, kwestia zakresu ochrony musi być rozważana w konfrontacji z wartością, jaką ma otwarta debata publiczna. Przy tej okazji Trybunał stwierdził także, że w przypadku opinii, która nie jest osądem, nie można się od dziennikarza domagać dowodu prawdy, taki dowód byłby bowiem niemożliwy do przeprowadzenia (Oberschlick przeciwko Austrii, wyrok z dnia 23 maja 1991 r., skarga nr 11662/85, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-57716; M. A. Nowicki: Europejski Trybunał..., t. 2, s. 126-128; Lingens przeciwko Austrii, wyrok z 8 lipca 1986 r., skarga nr 9815/82, § 42, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-57523; M. A. Nowicki: Europejski Trybunał..., t. 2, s. 984-987; zob. także J. Sobczak: Swoboda wypowiedzi w orzecznictwie Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Część 1, Ius Novum 2007, nr 2-3, s. 22-23). Trybunał podkreślał, że wybierając swój zawód, politycy wystawiają się na ostre krytyki i oceny, zauważając, że jest to obciążenie, które musi być zaakceptowane w społeczeństwie demokratycznym (Ukrainian Media Group przeciwko Ukrainie, wyrok z dnia 29 marca 2005 r., skarga nr 72713/01, § 67, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-68648).

Stanowisko sformułowane w sprawie Lingens przeciwko Austrii powtórzył Trybunał z niewielkimi zmianami trzynaście lat później, stwierdzając, że polityk świadomie i w sposób nieunikniony wystawia się na ścisłą kontrolę zarówno ze strony dziennikarzy, jak i opinii publicznej, a przedmiotem oceny jest każde wypowiedziane słowo i każde podjęte działanie. W tej sytuacji polityk musi być bardziej tolerancyjny, zwłaszcza gdy sam publicznie składa deklaracje mogące wywołać krytykę. Jest on z pewnością uprawniony do ochrony dobrego imienia, nawet jeśli nie działa jako osoba prywatna. Zakres ochrony należy jednak rozważać w konfrontacji z wartością, jaką jest otwarta debata w sprawach publicznych i z zastrzeżeniem, iż wyjątki od zasady poszanowania wolności wypowiedzi muszą być wąsko interpretowane. Orzeczenia sądowe skazujące dziennikarzy za znieważenie należy oceniać z uwzględnieniem całości sprawy, łącznie z artykułem wchodzącym w grę i okolicznościami, w jakich został napisany (Oberschlick przeciwko Austrii, orzeczenie z 1 lipca 1997 r., RJD 1997-IV, skarga nr 20834/92, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-58044; M. A. Nowicki: Europejski Trybunał..., s. 1124-1126). Odnosząc powyższe stwierdzenia do realiów niniejszej sprawy, zwrócić należy uwagę, że S. S. jako polityk powinien być bardziej tolerancyjny, zważywszy, że to on sformułował lub tolerował, ewentualnie akceptował, treść informacji o swojej osobie na oficjalnej stronie internetowej Narodowego Banku Polskiego.

Problem wolności słowa w odniesieniu do polityka, szczególnie w toku debaty o charakterze politycznym, wielokrotnie stawał się przedmiotem rozważań Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Podkreślając znaczenie dyskusji politycznej, debaty politycznej i wypowiedzi o charakterze politycznym, Trybunał nie podjął próby zdefiniowania tych pojęć. Zauważył jedynie, że politycy muszą, w znacznie większym stopniu niż osoby prywatne, tolerować krytykę, a nawet ostre i naruszające ich dobre imię wypowiedzi. Zdaniem Trybunału granice dopuszczalnej krytyki są szersze wtedy, gdy ich obiektem są politycy i ich działania publiczne niż wtedy, gdy celem krytyki są osoby prywatne. Politycy bowiem świadomie i w sposób nieunikniony wystawiają się na kontrolę i muszą się liczyć z ostrą reakcją na każde słowo, przy czym reakcja ta, z natury rzeczy, dotyczy także tego, co robili i co mówili w przeszłości. W tej sytuacji politycy powinni być bardziej tolerancyjni, nawet wobec szczególnie brutalnych ataków. Nie oznacza to jednak - jak zauważył Trybunał - że ktoś tylko dlatego, że jest politykiem, może być bezkarnie szkalowany bez możliwości ochrony dobrego imienia. Zawsze jednak w takich sytuacjach zakres usprawiedliwionej ochrony dóbr osobistych powinien być określony w konfrontacji z wartością, jaką w demokratycznym społeczeństwie jest szeroka i otwarta debata publiczna. Swoboda dyskusji i wypowiedzi politycznej jest - jak podkreślił Trybunał - ściśle związana z wolnością prasy, gdyż to właśnie ona zapewnia obywatelom możliwość poznania poglądów polityków i wyrobienia sobie opinii na ich temat. Prasa pełni bowiem rolę najlepszego instrumentu pozwalającego społeczeństwu na zapoznanie się z faktami i formowanie opinii. Zadaniem środków przekazu jest komentowanie wszystkiego, co się dzieje w sferze spraw publicznych i wydaje się ważne dla ogółu. Zdaniem Trybunału nawet łagodna kara nałożona na dziennikarza w związku z wypowiedzią polityczną jest złym sygnałem, który może powstrzymać w przyszłości od podejmowania podobnych działań oraz zniechęcać do udziału w dyskusjach mających publiczne znaczenie. W efekcie może to przeszkadzać w pełnieniu przez środki przekazu roli strażnika i kontrolera działań publicznych. Na marginesie tej sprawy Trybunał zwrócił uwagę na konieczność odróżniania twierdzeń o faktach (informacji), które mogą być weryfikowane bądź falsyfikowane, od opinii (sądów wartościujących), co do których niemożliwe jest wykazanie ich prawdziwości. Na potrzebę rozróżniania tego typu wypowiedzi Trybunał zwracał jeszcze kilkakrotnie uwagę w kolejnych orzeczeniach. Przy okazji Trybunał odrzucił pogląd, że rolą dziennikarza jest tylko informowanie, a formułowanie ocen należy pozostawić czytelnikom (Lingens przeciwko Austrii, wyrok z 8 lipca 1986 r., skarga nr 9815/82, § 42, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-57523; M. A. Nowicki: Europejski Trybunał..., t. 2, s. 984-986; I. C. Kamiński: Swoboda wypowiedzi w orzeczeniach Europejskiego Trybunału w Strasburgu, wyd. III, Kraków 2006, s. 83-93).

Z treścią przywołanego judykatu koresponduje stanowisko wyrażone w uzasadnieniu innej sprawy rozstrzyganej przez Trybunał w tym samym czasie, w którym stwierdzono, że nawet jeśli kara wymierzona autorowi nie ogranicza mu możliwości wypowiedzenia się, to jednak skazanie jest rodzajem cenzury mającej przekonać go, aby nie wdawał się w tego rodzaju krytykę. W kontekście debaty politycznej rodzi to zjawisko zniechęcenia dziennikarzy do udziału w dyskusji politycznej o kwestiach publicznie ważnych. Z tego tylko powodu może utrudniać prasie wykonywanie jej zadania, polegającego na informowaniu i kontroli (Stoll przeciwko Szwajcarii, orzeczenie z 25 kwietnia 2006 r., orzeczenie Wielkiej Izby z 10 grudnia 2007 r., skarga nr 69698/01, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-75189; M. A. Nowicki: Europejski Trybunał Praw Człowieka - przegląd orzecznictwa (kwiecień-czerwiec 2006), "Palestra" 2006, nr 9-10, s. 243-244).

Trybunał przyjmował szerokie pojęcie polityka, odnosząc je zarówno do parlamentarzystów, także członków rządu, jak i do osób pełniących funkcje w administracji centralnej. W niniejszej sprawie do grupy polityków niewątpliwie należało zaliczyć S. S. z racji pełnionej przez niego funkcji prezesa NBP, silnie związanej z istniejącą konfiguracją polityczną, urzędnika wprawdzie kadencyjnego, ale powoływanego przez Sejm na wniosek Prezydenta Rzeczpospolitej na okres lat 6, który nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu (art. 227 ust. 4 Konstytucji). Gdyby jednak uznać, że S. S. nie był politykiem, a jedynie funkcjonariuszem publicznym, to i tak winien on wykazywać większą tolerancję na krytykę niż osoby prywatne, aczkolwiek mniejszą niż "politycy". Stwierdzając to, Trybunał zauważał, że funkcjonariusze publiczni nie muszą tak jak politycy akceptować sformułowań obraźliwych (Janowski przeciwko Polsce, wyrok z dnia 21 stycznia 1999 r., skarga nr 25716/94, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-58909; Lešnik przeciwko Słowacji, wyrok z dnia 11 marca 2003 r., skarga nr 35640/97, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-60974). Zważyć jednak należy, że felieton J. W. nie zawierał inwektyw ani sformułowań obraźliwych bądź obelżywych.

Jak wskazał Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, tylko bardzo poważne racje mogą ograniczyć wolność słowa w debacie politycznej. Dopiero w orzeczeniu dotyczącym poety, pisarza i publicysty, którego słowackie sądy skazały w związku z krytycznymi publikacjami pod adresem D. S., Europejski Trybunał stwierdził, że sąd wartościujący nie podlega wprawdzie udowodnieniu, ale można wymagać, aby wyrażona opinia posiadała dostateczną podstawę faktyczną, gdyż bez niej dochodzi do nadużycia wolności słowa. Podkreślono przy tym, że konieczny związek między sądem wartościującym i popierającymi opinię faktami jest różny w poszczególnych przypadkach i zależy od okoliczności (Feldek przeciwko Słowacji, orzeczenie z 12 lipca 2001 r., skarga nr 29032/95, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-59588; I. C. Kamiński: Swoboda wypowiedzi, s. 93-105). Takich poważnych racji nie sposób dopatrzeć się w odniesieniu do wypowiedzi J. W., jednocześnie wypada wskazać, że istnieje wyraźny związek między formułowanymi przez niego sądami wartościującymi a popierającymi te opinie faktami.
Przeprowadzając analizę wypowiedzi J. W., podkreślić należy, że w orzecznictwie Trybunału Praw Człowieka podkreśla się, iż nie jest możliwe ustalenie precyzyjnej granicy między stwierdzeniami faktów a sądami ocennymi, zwłaszcza w odniesieniu do debaty publicznej, gdzie wymagana jest szczególnie silna ochrona swobody wypowiedzi (Lombardo i inni przeciwko Malcie, wyrok z dnia 24 kwietnia 2007 r., skarga nr 7333/06, § 59, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-80217).

Wypowiedź J. W. zawiera w pierwszym rzędzie sądy ocenne, aczkolwiek umotywowane faktami. Od takich sądów - jak wskazywał wielokrotnie Trybunał Praw Człowieka - nie można wymagać przedstawienia dowodu prawdy, bo są wytworem subiektywnych odczuć i przekonań autora wypowiedzi. Swoboda ich formułowania jest szczególnie ważna w kontekście debaty publicznej i jak zauważono, sposób formułowania sądów ocennych nie musi zawsze zachowywać znamion neutralności i elegancji. Sąd ocenny, wyrażany w środkach społecznego przekazu, może przy tym zawierać - jak podkreślono - elementy przesady, prowokacji, ironii czy satyry (Sokołowski przeciwko Polsce, wyrok z dnia 29 marca 2005 r., skarga nr 75955/01, § 46-47, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-68650). Takie elementy ironii, sarkazmu, satyry, a może nawet przesady, ale niewielkiej, zawarte zostały w tekście J. W. Zważywszy, że Trybunał w Strasburgu dopuszcza nawet użycie epitetów o obraźliwym charakterze (Scharsach and News Verlagsgesellschaft mbH przeciwko Austrii, wyrok z dnia 13 listopada 2013 r., skarga nr 39394/98, § 41, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-61441; Malisiewicz-Gąsior przeciwko Polsce, wyrok z dnia 6 kwietnia 2006 r., skarga nr 43797/98, § 51, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-73081; Karman przeciwko Rosji, wyrok z dnia 14 grudnia 2006 r., skarga nr 29372/02, § 38-39, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-78574), trudno dopatrzeć się w wypowiedziach J. W. naruszenia standardów wolności słowa.

Tak więc mając na względzie zanalizowane wyżej orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wypada uznać, że umorzenie postępowania wobec J. W. przez Sąd Okręgowy w P. godziło w standardy wolności wypowiedzi, w tym zwłaszcza wolności prasy, wyznaczone tymi judykatami zawierającymi wykładnię art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Już ten fakt nakazywał rozważać konieczność uniewinnienia J. W.

Przenosząc rozważania na grunt zasygnalizowanej wyżej problematyki prawa do krytyki sformułowanej w treści art. 5 ust. 1 prawa prasowego, a rozwiniętej w tekście art. 6 prawa prasowego, wypada zauważyć, że prawo do krytyki jest ściśle związane z prawem do informowania. Prawo do informowania prasy jest równoznaczne z prawem do głoszenia, za pośrednictwem prasy, swoich opinii i poglądów. Ustawa nie ogranicza prawa do udzielania informacji prasie żadnymi dodatkowymi warunkami. W literaturze zwykło się przyjmować, że krytyka prasowa jest publiczną oceną, opartą na konfrontacji jakiegoś stanu rzeczywistego z przyjętymi założeniami. Zadaniem krytyki jest wzbogacenie wiedzy i świadomości, a nie wymierzanie sprawiedliwości - aczkolwiek opinie krytyczne mają charakter wartościujący i osądzający. Odpowiedzialna i skuteczna krytyka może stanowić ważny środek służący urealnieniu udziału obywateli w rządzeniu państwem. Może ona także stymulować wybory polityczne, gospodarcze, naukowe i artystyczne. W języku polskim słowo krytyka ma silny, emocjonalny ładunek negatywny i sprowadzana jest do oceny ujemnej, tak jakby z założenia krytyk wyrażał zawsze dezaprobatę wobec jakichś zjawisk lub zdarzeń. W ścisłym, a nie potocznym, tego słowa znaczeniu krytyka to analiza i ocena. Może ona przybierać formę pochwały, aprobaty, krytyki sensu stricto oraz dezaprobaty. Pochwała oznacza, że oceniający określony stan rzeczy uważa za optymalny, zbliżony do ideału. Aprobata uznaje pewną rzeczywistość lub działanie za właściwe i celowe, ale na tyle dalekie od ideału, że niegodne jeszcze pochwały. W ścisłym tego słowa znaczeniu krytyką jest analityczny sąd o rzeczywistości, z wyrażeniem wątpliwości co do potrzeby podjęcia określonych działań lub co do zasadności zaistnienia określonego stanu rzeczy, względnie wspierający lub negujący tego rodzaju potrzeby i zasadność. Krytyka może w końcu przybierać formę dezaprobaty, do której dochodzi wówczas, gdy przeprowadzający krytykę nie dostrzega żadnych pozytywnych stron zaistniałego stanu rzeczy. Świadomie prowadzona krytyka traktowana jest jako odrębne zadanie o charakterze politycznym, gospodarczym, naukowym, kulturalnym, artystycznym. Rozwija się wraz z kulturą, wskazując silne uzależnienie od świata wartości, norm etycznych, kanonów estetycznych i, w mniejszym stopniu, od poglądów politycznych.

Krytyka możliwa jest tylko w przypadku istnienia wolności prasy, słowa, wypowiedzi, przekonań i myśli. Przedmiotem działalności krytycznej może być każdy przejaw życia społecznego. Miarą krytyki są przy tym pewne zasadnicze i akceptowane przez ogół lub co najmniej część społeczeństwa założenia, które w sposób najogólniejszy określają stosowane kryteria ocen. Te założenia stwarzają między krytykującym a ogółem społeczeństwa, a czasem także między krytykującym a krytykowanym, określoną więź społeczną. Krytykujący z jednej strony stosuje ogólnie akceptowane założenia, z drugiej zaś stara się je zmienić, doprecyzować, uściślić. W skrajnych przypadkach krytyk proponuje własne kryteria aksjologiczne, a co za tym idzie - moralne, polityczne i estetyczne. Krytyka jest wyrazem pewnego dążenia do oceniania i kształtowania rzeczywistości. Znaczenie krytyki w życiu publicznym, jej poziom i zasięg zależy od wielu czynników. W pierwszym rzędzie od warunków społeczno-ekonomicznych, stopnia świadomości prawnej i zaangażowania obywateli w sprawy publiczne, a także od ich stosunku do organów państwowych, władzy państwowej, a także od tego, jak władza odnosi się do zjawiska krytyki. W doktrynie przyjmuje się, że krytyka obejmować powinna trzy kręgi tematyczne. Do pierwszego z nich zwykło się zaliczać wypowiedzi o charakterze dyskusyjnym, postulaty i propozycje syntetyczne, sygnalizujące potrzeby zmian w różnych dziedzinach życia. W tej sferze krytyka jest dyskusją polityczną. Drugi krąg to konfrontacja rzeczywistego stanu rzeczy z zamierzeniami, deklaracjami, obietnicami, programami oraz potrzebami społecznymi. Trzeci krąg odnosi się do spraw incydentalnych, ma charakter interwencyjny, mocno spersonalizowany, jego przedmiotem bywa niegospodarność, nieodpowiedzialność, brak kompetencji i niedbalstwo.

Wolność krytyki jest częścią wolności słowa, stanowi przy tym okoliczność uchylającą odpowiedzialność prawną (kontratyp art. 41 prawa prasowego). Ujemne oceny dzieł naukowych albo innej działalności twórczej, zawodowej lub publicznej służą realizacji zadań prasy określonych w art. 1 prawa prasowego i w związku z tym pozostają pod ochroną prawa. Przekracza granice dozwolonej krytyki jednak ten, kto podnosi (także rozpowszechnia) zarzuty krytyczne zawierające zwroty uznane za obraźliwe. W ocenach stosowności sformułowania zarzutu krytycznego należy uwzględniać działalność celu krytyki, jej rodzaj i okoliczności, w jakich następuje; por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 15 maja 1998 r., I ACa 130/98, (w:) Dobra osobiste, oprac. B. Gawlik, s. 305 i n.).

Zgodzić się należy ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, że działalność każdego organu państwa może być oceniana przez dziennikarzy, a opinia publiczna ma prawo być informowana o ewentualnych nieprawidłowościach. Nie zwalnia to dziennikarza z tego, aby jego wypowiedzi miały charakter bezstronny szczególnie wtedy, gdy dotyczą faktów (zob. postanowienie Sądu Najwyższego z 10 grudnia 2003 r., V KK 195/03, OSNKW 2004, z. 3, poz. 25). W uzasadnieniu postanowienia trafnie zwrócono uwagę, iż Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie podkreślał, "że chociaż prasa nie może przekroczyć pewnych granic, jej zadaniem jest rozpowszechnianie w sposób zgodny z jej obowiązkami i odpowiedzialnością informacji na temat wszystkich kwestii rozbudzających publiczne zainteresowanie" (The Sunday Times przeciwko Wielkiej Brytanii, orzeczenie z dnia 26 kwietnia 1979 r., skarga nr 6538/74, http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-57584). Zgodzić się należy z poglądem, że "kwestie wzbudzające publiczne zainteresowanie" to zarówno kwestie, które już wywołały taką ciekawość, jak i te, które stały się nimi dopiero po publikacji.

Powyższe konstatacje pozwalają na stwierdzenie, że J. W. jako dziennikarz o szczególnych kwalifikacjach, ale przecież także jako obywatel, miał niezbywalne prawo do krytyki, a formułując sądy ocenne uzasadnione faktycznie, starał się ich treść zweryfikować, czego nie kwestionował w swym uzasadnieniu zarówno Sąd Okręgowy, jak i wcześniej Sąd Rejonowy. W krytycznym tekście J. W. nie podnoszono przy tym zarzutów zawierających zwroty obraźliwe. W ten sposób J. W. uczynił zadość obowiązkom dziennikarskim wynikającym z treści art. 12 ust. 1 prawa prasowego w powiązaniu z treścią art. 10 ust. 1 prawa prasowego. Trudno zarzucić mu, że nie zachował szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych, względnie że nie sprawdził zgodności z prawdą uzyskanych wiadomości lub nie podał ich źródła. Wręcz przeciwnie, J. W. wykazywał, i to w sposób ewidentny - co przyznał w swym uzasadnieniu Sąd Okręgowy - że informacje o wykształceniu S. S. podane na oficjalnej stronie internetowej Narodowego Banku Polskiego nie są prawdziwe. Przy okazji - co nie dotyczyło już S. S. - poddał krytyce sposób nostryfikacji jego dyplomu MBA z uczelni amerykańskiej i uznania, że odpowiada on dyplomowi magistra ekonomii. Spełnił więc wszystkie te wymogi, na które zwracał wielokrotnie uwagę Sąd Najwyższy w sprawach karnych (wyrok z dnia 7 lutego 2007 r. III KK 243/06, OSNKW 2007, z. 5, poz. 43; postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 17 października 2002 r., IV KKN 634/99, OSNKW 2003, z. 3-4, poz. 33), a także cywilnych (uchwała 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 18 lutego 2005 r., III CZP 53/04, OSNC 2005, nr 7-8, poz. 114; wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 kwietnia 2004 r., II CK 2004/03, LEX nr 585751; wyrok Sądu Najwyższego z dnia 5 czerwca 2003 r., II CKN 14/01, LEX nr 585763) oraz sądy apelacyjne rozpoznające sprawy cywilne (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w P. z dnia 27 września 2005 r., I ACa 1443/03, LEX nr 177008; wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 30 czerwca 2010 r., I ACa 394/10, OSAW 2010, Nr 4, poz. 192; wyrok Sądu Apelacyjnego w W. z dnia 24 sierpnia 2012 r., I ACa 27/12, LEX nr 1238200; wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 28 listopada 2012 r., I ACa 1099/12, LEX nr 1289464).

W doktrynie i judykaturze częstokroć zapomina się, że dozwolone jest w świetle art. 41 prawa prasowego publikowanie "rzetelnych, zgodnych z zasadami współżycia społecznego ujemnych ocen naukowych lub artystycznych albo innej działalności twórczej zawodowej lub publicznej", gdyż służy to realizacji zadań określonych w art. 1 prawa prasowego i w tej sytuacji pozostaje pod ochroną prawa. Zadania, o których mowa w treści art. 1 prawa prasowego, to prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli krytyki społecznej. W tej sytuacji nie ma wątpliwości, że niezależnie od treści art. 213 k.k., dozwolone jest i nie stanowi przestępstwa rzetelne i zgodne z zasadami współżycia społecznego przedstawianie krytycznej oceny jakiegoś dzieła bądź pracy. Przedstawienie ujemnej opinii w sposób złośliwy, tendencyjny, w niedopuszczalnej formie wykracza poza granice ochrony określonej w art. 41 prawa prasowego, stanowiąc przestępstwo. Takiej właściwości bądź tendencyjności nie sposób się dopatrzeć w tekście J. W.

Wprawdzie treść art. 41 prawa prasowego dotyczy w pierwszym rzędzie tych przekazów, które stanowią materiał prasowy, to jednak stylizacja tego przepisu pozwala odnieść go także do tego rodzaju wypowiedzi, które nie będą publikowane w prasie w rozumieniu art. 7 prawa prasowego i nie stanowią materiału prasowego. Tak więc odnosi się on w swej treści do wszelkich publikacji zawierających ujemne oceny dzieł naukowych lub artystycznych oraz działalności twórczej zawodowej lub publicznej, a więc do publikacji np. w książkach. Warto w tym momencie zauważyć, że wprawdzie w treści art. 41 prawa prasowego mowa o "publikowaniu ujemnych ocen", to jednak treść wspomnianego przepisu należy rozumieć szeroko i odnieść do wszelkiego rozpowszechniania treści zawierających krytykę, a więc do utworów opublikowanych w rozumieniu art. 6 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 9, poz. 631 z późn. zm.), czy też rozpowszechniania za pomocą nadania drogą emisji radiowej bądź telewizyjnej. Krytyka w rozumieniu art. 41 prawa prasowego to pejoratywna wypowiedź ocenna oparta na faktach, a służąca realizacji kontroli społecznej spraw doniosłych publicznie. Pod ochroną prawa pozostaje jedynie krytyka rzetelna, a więc uczciwa, sumienna, solidna, godna zaufania oraz nienaruszająca zasad współżycia społecznego. Przez zgodność krytyki z zasadami współżycia społecznego należy rozumieć jej zgodność z dobrymi obyczajami, a więc fakt nieprzekraczania przez nią norm etycznych i moralnych. Najbardziej trafna, przenikliwa i niepodważalna merytorycznie ujemna ocena nie może godzić w powszechnie respektowany kanon wartości etycznych i obyczajowych. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie jest dozwolona krytyka, która skupia się na elementach trzeciorzędnych i stanowi jedynie formę dokuczenia jednostce będącej jej obiektem (B. Kosmus, B. Kuczyński (red.): Prawo prasowe. Komentarz, Warszawa 2001, 541-542).

W doktrynie cywilistycznej ponosi się, że krytyka tylko wtedy uchodzić może za rzetelną i rzeczową, gdy opiera się na sprawdzalnych faktach i gdy poddaje je ocenie w sposób kulturalny. Sądy każdego krytyka, w szczególności dotyczące cudzej twórczości artystycznej, są naturalnie nacechowane subiektywizmem wrażeń i ocen, chodzi jednak zawsze o ty, aby czytelnik orientował się dobrze, co w opracowaniu krytycznym stanowi sferę faktów, a co należy do wypowiedzi krytyka, które również poddaje ocenie i może je przyjąć lub odrzucić. Oceny krytyczne muszą więc być wypowiadane na tle faktów komunikowanych przez krytyka, w przeciwnym razie odbiorca nie ma możliwości konfrontować sfery faktów z ocenami krytycznymi, w związku z tym opracowanie krytyczne nie jest ani rzetelne, ani rzeczowe. Opinie i sądy krytyczne powinny być podporządkowane celowi, jakiemu służy krytyka, nie mogą być natomiast nastawione na wywołanie ujemnych uczuć u osób, których dotyczą (A. Kopff: Glosa do wyroku z 19 września 1968 r. 2 CR Z 91/68, Nowe Prawo 1970, nr 7-8, s. 1188). Wypada zauważyć, że standardy te pomocne są przy określeniu granic krytyki z punktu widzenia karnej odpowiedzialności dziennikarza, w szczególności w aspekcie dyspozycji art. 41 prawa prasowego Skonstatować należy, że wypowiedzi J. W. w kwestionowanym przez oskarżyciela prywatnego artykule nie przekroczyły tak zakreślonych granic.

Wymagania prawdziwości informacji oraz warsztatowej rzetelności stanowią więc rozstrzygające kryteria ustalania granicy wolności wypowiedzi i prawa do krytyki. W doktrynie przyjmuje się, że "granicą wolności słowa i wolności prasy jest kłamstwo; tam gdzie się ono zaczyna, kończy się wolność prasy" (J. Sobczak: Ustawa Prawo prasowe. Komentarz, Warszawa 1999, s. 92).
Granicami legalności krytyki w rozumieniu art. 41 prawa prasowego jest rzetelne i zgodne z zasadami współżycia społecznego przedstawienie krytycznej oceny pracy. Przedstawienie ujemnej opinii w sposób złośliwy, tendencyjny, w niedopuszczalnej formie, wykracza poza granice ochrony określonej przez art. 41 prawa prasowego, stanowiąc przestępstwo. Dziennikarz, który zyskał prawo negatywnej oceny każdej działalności twórczej, zawodowej czy publicznej, nie został zwolniony z obowiązku zachowania odpowiedniej formy krytyki. Naruszenie tej formy rodzi odpowiedzialność zarówno karną, jak i cywilną, nawet jeśli z merytorycznego punktu widzenia dziennikarz miał rację. Dopuszczalna jest jednak krytyka niesłuszna i nietrafna, szczególnie wówczas, gdy owa nietrafność lub niesłuszność ma charakter negatywny (Wyrok NSA z dnia 11 stycznia 1987 r., II SA 21-25/87; Gaz. Praw. 1988, nr 5).

Dyspozycja art. 41 prawa prasowego odnosi się też do wszelkich form satyrycznych, zarówno w formie pisemnej, rysunkowej, filmowej, sformułowanej prozą lub wierszem, a także do karykatur. Wykładnia językowa dowodzi, że w ten sposób ustawodawca różnicuje pojęcie krytyki zawarte w treści art. 6 ust. 4 prawa prasowego, odmiennie traktując krytykę działalności naukowej i artystycznej (w tym także, jak się wydaje - literackiej), twórczej, zawodowej lub publicznej - od pozostałych rodzajów krytyki. Warto zauważyć, że w treści art. 41 prawa prasowego nie użyto pojęcia "krytyka", lecz posłużono się terminem "ocena". W języku potocznym ocena to wyrażony w formie ustnej bądź pisemnej sąd o wartości czegoś, osąd, krytyka (M. Szymczak. (red.): Słownik języka polskiego, Warszawa 1988, t. II, s. 439, podobnie S. Dubisz (red.): Uniwersalny słownik języka polskiego, Warszawa 2003, t. 2, s. 1101).

Krytyka odgrywa rolę czynnika inspirującego doskonalenie układu społecznego, politycznego i gospodarczego. Stanowi czynnik presji wobec adresata lub adresatów krytyki. Jest też czynnikiem rozwoju i kształtowania stosunków społecznych i ekonomicznych. Przyczynia się do eliminowania ujemnych zjawisk w tych sferach, wpływając na poprawę klimatu społeczno-politycznego oraz na tworzenie atmosfery wiarygodności i zaufania. Niekiedy uważa się, że w odniesieniu do każdej z form krytyki konieczne jest stosowanie innych kryteriów. Sporne w literaturze wydaje się być to, czy w odniesieniu do takiej krytyki, zwłaszcza krytyki dzieł naukowych, sąd może rozstrzygać o słuszności zarzutów, czy też jedynie o formie krytyki (W. Wolter: Krytyka naukowa i obraz czci, Gaz. Sąd. Warszawska 1929, nr 14 i 15; M. Pietrzak: Reglamentacja wolności prasy w Polsce (1918-1939), Warszawa 1963, s. 506-509; I. Dobosz: Krytyka w czasopismach naukowych, Ośrodek Badań Prasoznawczych 1979 passim; także Krytyka w recenzjach i polemikach naukowych, Nauka Polska 1980, nr 6 s. 47).

Warto podkreślić, że judykatura od dawna uważała, że satyra i karykatura są czymś odmiennym od wszelkich innych wypowiedzi. Ustawodawca dostrzegł to dopiero w treści art. 41 prawa prasowego, łącząc tę okoliczność z prawem do krytyki w rozumieniu art. 6 prawa prasowego. Dyspozycja art. 41 prawa prasowego odnosi się też do wszelkich form satyrycznych, zarówno w formie pisemnej, rysunkowej, filmowej, sformułowanej prozą lub wierszem, a także do karykatur. Przekracza granice dozwolonej krytyki, kto podnosi (także rozpowszechnia) zarzuty krytyczne zawierające zwroty uznane za obraźliwe. W ocenach stosowności sformułowania zarzutu krytycznego należy uwzględniać działalność celu krytyki, jej rodzaj i okoliczności, w jakich następuje (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 15 maja 1998 r. I ACa 130/98, (w:) B. Gawlik (oprac.): Dobra osobiste. Zbiór orzeczeń Sądu Apelacyjnego w Krakowie, Kraków 1999, s. 305 i n.).

Nie ulega wątpliwości, że zawarta w felietonie wypowiedź J. W., kwestionowana przez oskarżyciela, miała charakter jednoznacznie krytyczny, przy czym krytyka ta w równym stopniu dotyczyła S. S., a w zasadzie treści informacji o jego wykształceniu zawartej na oficjalnej stronie internetowej (...), jak i sposobu nostryfikacji jego dyplomu przez odpowiednie podmioty. W treści wspomnianej wypowiedzi J. W. znalazły się w dużej mierze elementy satyryczne, jednak nie było w nich elementów obraźliwych.

Zauważyć należy, że w art. 41 prawa prasowego odchodzi się od określonych w art. 213 k.k. znamion niekaralnego kontratypu, a mianowicie: publiczności i prawdziwości zarzutu albo uzasadnionej dobrej wiary w prawdziwość zarzutu oraz wystąpienia w obronie społecznie uzasadnionego interesu. Krytyka powinna być wypowiedzią ad rem, a nie ad personam, służyć piętnowaniu niekorzystnych zjawisk i działań, a nie deprecjonowaniu osób czy dokuczaniu komukolwiek. W ostatecznym rozrachunku krytyka może spowodować dyskomfort osoby będącej jej obiektem, nie może jednak przeradzać się w atak personalny i stanowić szykany. Nie może także przybrać form obraźliwych, urągających godności osobistej ani przekraczać skalą intensywności rzeczowej potrzeby krytycznej analizy. Wymóg rzeczowości krytyki podnoszony w judykaturze i doktrynie oznacza konieczność unikania tendencyjności, nadmiernej złośliwości, napastliwości. Zapał polemiczny nie uprawnia krytyka do wypowiedzi agresywnych i niekulturalnych (J. Sobczak: Prawo prasowe. Podręcznik akademicki, Warszawa 2000, s. 858; J. Rupar: Zniesławienie a dozwolona krytyka dziennikarska osób publicznych, Prok. i Pr. 2008, nr 11, s. 134; postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 1 lipca 2009 r., III KK 52/09, OSNKW 2010, z. 1, poz. 2). Wypowiedzi krytyczne i zawarte w nich ujemne oceny nie powinny dotyczyć osoby, lecz jej dzieła lub funkcji, jaką pełni w określonym układzie społecznym. Intensywność krytyki powinna być proporcjonalna do skali opisywanego negatywnego stanowiska. Przerost uwag krytycznych nad rzeczywistością stanowi nadużycie kontratypu krytyki prasowej i nie korzysta z ochrony prawnej, prowadząc do odpowiedzialności karnej i cywilnej (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 września 2000 r., V KKN 171/98, OSNKW 2001, z. 3-4, poz. 31). Taka sytuacja jednak nie zaistniała w odniesieniu do tekstu J. W. Oceny krytyczne nie mogą także fałszować rzeczywistości, abstrahować od podstawy faktycznej jej wyrażenia ani jej wypaczać. Powinny znajdować oparcie w prawidłowo ustalonych faktach. Nie ma podstaw, by dyspozycję art. 41 prawa prasowego rozszerzać na wszelkie wypowiedzi o politykach i osobach publicznych (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 6 lipca 1999 r., 1 ACa 384/99, TPP 2000, nr 1-2, s. 137-142).

W przypadku krytyki możliwe jest podniesienie usprawiedliwionego zarzutu sformułowanego nawet w drastycznej formie, obrażającej godność krytykowanego, jeśli tylko forma taka była potrzebna dla wyrażenia lub uwypuklenia treści zarzutu. Pewnych zarzutów nie da się formułować dobitnie bez naruszenia godności zaatakowanego, a więc w interesie godności wypowiedzi należy drastyczną formę uznać za dopuszczalną (L. Gardocki: Europejskie standardy wolności wypowiedzi a polskie prawo karne, Prok. i Pr. 1993, z. 3, s. 11). Dopuszcza on nazywanie sprawcy kradzieży "złodziejem", ale nie "bandytą", a polityka propagującego poglądy nazistowskie "hitlerowcem".

Rozważania odnoszące się do krytyki osób pełniących funkcje publiczne są istotne także w aspekcie art. 213 § 2 pkt 1 k.k., czyli w odniesieniu do osób pełniących funkcje publiczne.

Dla bytu zniesławienia niezbędne jest, aby działanie zniesławiające miało charakter bezprawny. W treści art. 213 k.k. sformułowano warunki wyłączenia bezprawności zarzutów wypełniających formalnie znamiona zniesławienia. Jakkolwiek w doktrynie w pewnym uproszczeniu stwierdza się, że art. 213 k.k. zawiera zasady wyłączenia odpowiedzialności karnej w związku z realizacją dozwolonej krytyki, to jednak treść wspomnianego przepisu nie ma jednolitego charakteru normatywnego. W art. 213 § 1 k.k. stwierdzono, że w przypadku prawdziwości zniesławiającego zarzutu uczynionego niepublicznie "nie ma przestępstwa zniesławienia". Jednocześnie postawienie przez sprawcę prawdziwego zarzutu zniesławiającego nie jest przestępstwem. W tej sytuacji, jeśli podnoszący zarzut udowodni, że jest on prawdziwy, a zarzut został podniesiony niepublicznie, to w konsekwencji należy stwierdzić brak przestępstwa. W tym zakresie w doktrynie zauważalny jest spór co do tego, jaki ma charakter prawny wyłączenie odpowiedzialności karnej w zakresie objętym treścią tego przepisu. Zdaniem J. Wojciechowskiego można zawsze postawić komuś zarzut, byle jego treść była prawdziwa, a sam zarzut nie był stawiany publicznie (J. Wojciechowski: Przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej. Rozdział XXVII Kodeksu karnego. Komentarz, Warszawa 2000, s. 33).

Według A. Zolla w treści art. 213 § 2 k.k., poza kontratypem określonym w art. 232 k.k., istnieje także kontratyp pozaustawowy dotyczący w szczególności tych przypadków, w odniesieniu do których nie da się zastosować kryterium prawdy i fałszu. Ramy wspomnianego kontratypu - jak zauważa A. Zoll - nie mogą jednak prowadzić do przekreślenia przewidzianej w art. 212 § 1 i 2 k.k. ochrony czci przed pomówieniem. Według tego autora typ podstawowy przestępstwa zniesławienia z art. 212 § 1 k.k. określa dwa rodzaje czynów zabronionych, w odniesieniu do których kryterium różnicującym jest znamię niepubliczności lub publiczności postawienia zarzutów. Znamieniem pierwszego z tych rodzajów jest uczynienie zarzutu zniesławiającego niepublicznie, przy czym sam zarzut jest nieprawdziwy. Drugi rodzaj obejmuje publiczne sformułowanie zarzutu zniesławiającego, przy czym sam zarzut może być prawdziwy bądź nieprawdziwy. W tym drugim przypadku, mimo prawdziwości zarzutu uczynionego publicznie, czyn może być bezprawny, o ile nie zajdą przesłanki wskazane w treści art. 212 § 2 k.k., natomiast nie jest możliwe nigdy uznanie za przestępstwo czynu polegającego na niepublicznym postawieniu prawdziwego zarzutu (A. Zoll: Z problematyki odpowiedzialności karnej za pomówienie, Palestra 1974, z. 5, s. 49; A. Zoll (w:) K. Buchała, A. Zoll: Kodeks karny. Część szczególna. Komentarz, t. II, Kraków 1999, s. 643; J. Raglewski, (w:) A. Zoll (red.): Kodeks karny. Część szczególna. Komentarz, t. II, wyd. II, Warszawa 2006, s. 796-797).

Jak słusznie zwraca uwagę P. Hofmański, niezależnie od tego, czy uzna się, że z uwagi na dozwoloną krytykę zachowanie sprawcy nie miało charakteru bezprawnego, czy też podzieli się pogląd, iż bezprawność zachowania formalnie wyczerpującego znamiona zniesławienia wyłączona została ze względu na kontratyp pozaustawowy, niezbędne jest możliwie precyzyjne ustalenie, jakie są ramy dopuszczalności krytyki (P. Hofmański, J. Satko: Przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej. Przegląd problematyki. Orzecznictwo (SN 1918-2000). Piśmiennictwo, Kraków 2002, s. 33).

Na gruncie obecnie obowiązującego Kodeksu karnego większość autorów zdaje się podzielać stanowisko, że w art. 213 k.k. określono podstawy kontratypu. Stanowisko takie prezentują m.in. J. Wojciechowski i B. Kunicka-Michalska (J. Wojciechowski (w:) A. Wąsek, R. Zawłocki: Kodeks karny. Część szczególna, t. I, Komentarz, wyd. 4, Warszawa 2010, s. 1327-1328; B. Kunicka-Michalska (w:) B. Kunicka-Michalska, J. Wojciechowska: Przestępstwa przeciwko wolności, przeciwko wolności sumienia i wyznania, przeciwko wolności seksualnej i obyczajności oraz przeciwko czci i nietykalności cielesnej. Rozdziały XXIII, XXIV, XXV, XXVIII Kodeksu karnego. Komentarz, Warszawa 2001, s. 276-281). Nieco ostrożniejsze stanowisko zajmuje A. Marek (A. Marek: Kodeks karny. Komentarz, wyd. 5, Warszawa 2010, s. 483) - stwierdzający jedynie, że "art. 213 § 1 i 2 k.k. formułuje warunki wyłączenia bezprawności zarzutów formalnie wypełniające znamiona zniesławienia". Odmienne stanowisko formułuje A. Zoll, który rozwijając swą wcześniejszą koncepcję, opracowaną na gruncie art. 179 k.k. z 1969 r., podnosi, że art. 213 k.k. w związku z art. 212 k.k. konstytuuje dwa typy zniesławienia. Pierwszym z nich jest pomówienie niepubliczne. W tym przypadku nieprawdziwość zarzutu stanowi znamię zniesławienia. Drugi typ to zniesławienie podniesione lub rozgłoszone publicznie, gdzie nieprawdziwość zarzutu nie jest znamieniem czynu zabronionego, a treść art. 213 § 2 k.k. określa kontratyp (A. Zoll (w:) K. Buchała, A. Zoll, Kodeks karny. Część szczególna. Komentarz, t. 2, Kraków 1997, s. 653).

Rozważając problem odpowiedzialności J. W. w pryzmacie art. 213 § 2 k.k., wypada zauważyć, że sformułowane w opublikowanym przez niego felietonie zarzuty pod adresem S. S. i - co nie dotyczy meritum niniejszej sprawy - także pod adresem podmiotów dokonujących nostryfikacji, dotyczyły postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną, bo taką niewątpliwie była funkcja prezesa NBP. Nie ulega także wątpliwości, że zarzuty te służyły obronie społecznie uzasadnionego interesu, gdyż w interesie społecznym jest to, aby osoba pełniąca funkcję prezesa (...) legitymowała się niezwykle wysokimi kwalifikacjami, zważywszy na związany z tym urzędem zakres praw i obowiązków, w szczególności na fakt, że może on uczestniczyć w posiedzeniach Sejmu, przewodniczy Radzie Polityki Pieniężnej, przedstawia temu organowi oraz Radzie Ministrów kwartalne informacje o bilansie płatniczym oraz roczne zestawienie międzynarodowej pozycji inwestycyjnej, ponadto zaś reprezentuje interesy Rzeczpospolitej Polskiej w międzynarodowych instytucjach bakowych oraz - o ile Rada Ministrów nie postanowi inaczej - w międzynarodowych instytucjach finansowych. Niewątpliwie podniesienie problemu kwalifikacji i wykształcenia prezesa NBP służyło obronie społecznie uzasadnionego interesu, wpisuje się w debatę polityczną, którą rozpoczęła dyskusja w Sejmie w chwili jego powoływania (zob. k. 208-210, wydruk stenogramu 32. Posiedzenie Sejmu w dniu 10 stycznia 2007 r.)
(...)
W doktrynie zauważa się, że "interes społecznie uzasadniony", o jakim mowa w treści art. 213 § 2 k.k., niesłusznie utożsamiany jest z "interesem społecznym". Zauważa się, że zakres pierwszego z tych zwrotów normatywnych jest szerszy i społecznie uzasadnione mogą być również działania podejmowane w interesie jednostki (J. Raglewski (w:) A. Zoll (red.): Kodeks karny, t. II, wyd. 2, Kraków 2002, s. 805). Zdaniem Sądu Najwyższego pojęcie obrony społecznie uzasadnionego interesu należy zrozumieć w sposób zobiektywizowany, gdyż nie można sprowadzać go do subiektywnego przekonania sprawcy, że broni on społecznie uzasadnionego interesu. Przyjęcie założenia subiektywistycznego stanowiłoby w istocie powrót do rozwiązania stypizowanego w treści art. 179 § 2 pkt 2 k.k. z 1969 r., gdzie wystarczyło przeświadczenie sprawcy oparte na uzasadnionych podstawach, że broni on społecznie uzasadnionego interesu. W chwili obecnej w literaturze nie ma wątpliwości co do tego, że musi obiektywnie istnieć taki stan rzeczy, w którym nie ulega wątpliwości, że podniesione lub rozgłoszone zarzuty rzeczywiście służą obronie społecznie uzasadnionego interesu. Niemniej sprawca, podnosząc lub rozgłaszając zniesławiający zarzut, nie musi wyłącznie być motywowany dążeniem do obrony społecznie uzasadnionego interesu. Może działać z innych pobudek, nawet osobistych lub nagannych np. z chęci zemsty (takie stanowisko prezentuje A. Zoll (w:) Kodeks karny..., s. 658; J. Wojciechowski (w:) A. Wąsek, R. Zawłocki: Kodeks karny. Część szczególna..., s. 136). Odmiennie kwestię motywacji widzi Sąd Najwyższy, stwierdzając, że przyjęcie działania w obronie społecznie uzasadnionego interesu wymaga ustalenia, że sprawca kierował się tylko taką intencją - a więc tylko działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu - a obce mu były inne względy (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 30 września 2003 r., III KK 176/02, LEX nr 81213). Znacznie bardziej liberalną wykładnię prezentuje J. Wojciechowski, stwierdzając najpierw słusznie, że nie każde działanie jest działaniem w obronie społecznie uzasadnionego interesu, lecz tylko takie, które faktycznie takiemu interesowi służy i dodając, że chodzi nie o subiektywne przeświadczenie sprawcy, ale o obiektywne ustalenie, że postawiony przez niego zarzut rzeczywiście służył obronie takiego interesu (J. Wojciechowski (w:) A. Wąsek, R. Zawłocki: Kodeks karny. Część szczególna..., s. 136). Jednak nieco dalej J. Wojciechowski podnosi, że liczy się intencja, z jaką sprawca działał, jego wola zapobieżenia niebezpieczeństwu, które musi być rzeczywistym powodem, a nie tylko pretekstem do postawienia zarzutu (J. Wojciechowski (w:) A. Wąsek, R. Zawłocki: Kodeks karny. Część szczególna..., s. 140). Sąd Najwyższy podziela stanowisko doktryny, że oprócz subiektywnego przeświadczenia sprawcy, iż stawiany przez niego zarzut służy obronie społecznie uzasadnionego interesu i ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego - muszą być wykazane uzasadnione podstawy do twierdzenia, że taki stan rzeczywiście istnieje (J. Wojciechowski (w:) A. Wąsek, R. Zawłocki: Kodeks karny. Część szczególna..., s. 140). Takie niewątpliwie było przekonanie J. W. kwestionującego przygotowanie i kwalifikacje S. S.

Obrona społecznie uzasadnionego interesu ma miejsce wtedy, gdy podniesione zarzuty mogą służyć lub wręcz służą ostrzeżeniu innych osób przed nagannym zachowaniem pomówionego. Zniesławienie dokonane ze świadomością nieprawdziwości informacji i ocen o postępowaniu i właściwościach innej osoby nigdy nie służy obronie społecznie uzasadnionego interesu. Jak trafnie zauważył Sąd Najwyższy, społecznie uzasadnionego interesu nie można bronić za pomocą fałszu. Zgodzić się należy z wyrażonym przez Sąd Najwyższy poglądem, że podnoszenie obiektywnie nieprawdziwych zarzutów, niezależnie od tego, czy wynika z rażących niestaranności, nierzetelności i nieodpowiedzialności, czy z celowego posłużenia się nieprawdą, nie realizuje idei swobody wypowiedzi i pozostaje ab ovo poza granicami dopuszczalnej krytyki. Nie służy również obronie jakiegokolwiek społecznie uzasadnionego interesu. Trafnie wskazał przy tej okazji Sąd Najwyższy, że interes prywatny może być również uzasadniony społecznie, ale informacja nieprawdziwa działa na szkodę interesu publicznego, obniżając zaufanie odbiorcy do źródła informacji. Trafnie także przy tej okazji Sąd Najwyższy stwierdził, że zniesławienie dokonane ze świadomością nieprawdziwości informacji i ocen nie korzysta z ochrony udzielanej wolności wypowiedzi i prawu do krytyki z mocy art. 31 ust. 3 Konstytucji, ani art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 2004 r., V KK 70/04, OSNKW 2004, z. 9, poz. 86).

Powyższe rozważania prowadzą do jednoznacznego wniosku, że J. W., pisząc artykuł i podnosząc w jego treści prawdziwe zarzuty pod adresem S. S., niewątpliwie działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu.
Na marginesie wypada zauważyć, że w momencie opublikowania wspomnianego artykułu kontratyp, sformułowany w treści art. 213 k.k., różnił się w swej treści od obecnie obowiązującego tekstu art. 213 k.k., ale i w ówczesnym kształcie działanie J. W. objęte było wspomnianym kontratypem.

Mając na względzie powyższe rozważania, należało uchylić zaskarżony wyrok Sądu Okręgowego w P. i uniewinnić J. W. od popełnienia zarzucanego mu czynu, obciążając kosztami postępowania oskarżycielkę prywatną z mocy art. 632 pkt 1 k.p.k.